DZIEWCZYNA W BIELI
Komentarze: 0
W koronkowej sukience szumiącej bielą
z parasolką w dłoni, kremowymi trzewikami
stukając o kryształowe pocałunki
mieniących się tęczą kałuż.
Jakbym gdzieś już ją widziała.
Jakby od zawsze mieszkała w moim lustrze
i jakby co dzień spoglądała na mnie
krytycznym wzrokiem niezadowolona z niczego.
Ma karminowe usta i alabastrowe dłonie
kurczowo ściskającą błękitną chusteczkę.
Znowu sama, ale nie samotna.
Ciągle szeptająca modlitwę
''Teraz proszę teraz, ale nie na zawsze''
Wiem jeśli ją zatrzymam rozpozna mnie,
a wtedy zdejmie swój kapelusik
i przeczesując kasztanowe włosy
roześmieje mi się ironicznie w twarz,
by powiedzieć mi, że nie jestem nią.
Wystarczy, że położy mi palec na ustach,
zamknie oczy,
wyjmie mi serce i połączy ze swoim.
Ona jest inna tamta. Ona.
Taka jaka nigdy nie była
i już nigdy nie będzie.
A w mojej dłoni zaciśniętej w pięść
błękit jej spojrzenia pozostanie tam
na pamiątkę.
Kilkoma krokami mijam siebie.
Oglądam się za siebie,
lecz jej już tam nie ma.
Ale dlaczego jej serce bije moim?
Jak to możliwe, że moje słowa
są jej myślami?
I dlaczego nieustannie za mnie odpowiada?!
Dlaczego nie chce poczuć jak to jest
mieć siebie tylko na wyłączność?
Kim ona jest aby za mnie wybierać?
I dlaczego ciągle na nią napotykam?
Spogląda mi w oczy zimna
jak królowa śniegu i odtrąca mnie
od siebie.
Zrywa z ręki zegarek i mówi,
że czas dla niej już się zatrzymał.
Ale przecież ja ciągle idę codziennie
tym samym chodnikiem.
W jej oczach tli się iskierka nadziei,
ale w moich płonie już żar nienasycenia
teraźniejszością.
Ona potyka się i czeka aż ktoś poda jej rękę,
a ja wstaję otrzepuję się i idę dalej.
Więc czemu jest moim lustrzanym odbiciem.
W dzień przecież widzę jak idzie powoli ulicą,
zmysłowo odgarnia włosy z twarzy
i przegląda się w wystawach sklepowych.
Ale ja nie mam sukienki z falbankami,
o parasolce czasami zapominam,
a zamiast trzewików trampki na nogach.
No i ona nigdy nie patrzy
oczami drugiego człowieka.
To co widzę jest moje, nasze i całego świata.
Nie mam jak ona naszyjnika z pereł
i nikomu nie rozkazuję.
Bywam nieufna, a jednak wierzę.
Pragnę, a jednak czekam cierpliwie.
Uśmiecham się do gwiazd,
ale i pokornie ich słucham
i szeptem wypowiadam te słowa,
a jednak słyszę je na dnie siebie.
Nie widzi mnie i tym razem,
ale nieustannie poszukuje.
Chce zawsze zatrzymać mnie tylko dla siebie,
ale nigdy jej się to nie udaje.
Sypia tam gdzie i ja, a jednak co rano
budzi się otulona zimną pościelą.
Bo ja czasami bywam nią - dziewczyną w bieli.
Dodaj komentarz