NIE PYTAJ DLACZEGO
Komentarze: 0
Wypiłam dzisiaj przesłodzoną kawę,
a wtedy deszcz bębnił o szyby z siłą
rockowego muzyka.
W porannej gazecie znów przeczytałam
ten sam artykuł, co wczoraj,
jakbym miała de javu.
Siedziałam zapatrzona w smutny żal
za oknem bez ustanku mieszając kawę
w filiżance, a dzwonienie łyżeczki
o porcelanę doprowadzało mnie
do irytacji lecz nie miałam ochoty
przestać nie pytaj dlaczego.
A w aromatycznej czarnej pustce filiżanki
moja znudzona twarz odbija się i spogląda
na mnie podejrzliwie jakby zastanawiając
się, czy to naprawdę ja.
Gałęzie lipy za oknem nieśmiało zaczynają
pukać do mego okna.
A ja odwracam się i niechcący potrącam
filiżankę, która z hukiem ląduje na podłodze.
A ja klękam na niej i z uwagą zaczynam się
przyglądać każdemu kawałku porcelany
zlizując z palców resztki kawy.
Nie pytaj dlaczego.
Podchodzę do okna i przytulam twarz
do szyby licząc kolejne krople deszczu
rozpryskujące się o parapet w nadziei,
że być może w końcu uda mi się zrozumieć
ich szept by te ich dźwięki wtapiające się
w każde me poranne westchnienie
nabrały dla mnie jeszcze subtelniejszego
smaku likieru wiśniowego.
Wystawiam twarz przez uchylone okno
pozwalając aby ten deszcz obmył mi twarz,
a potem chwytam kilka kropel w dłonie
i spijam je powoli jakby każda kropla
miała swój niepowtarzalny smak.
Nie pytaj dlaczego.
Opieram się jakby zmęczona o parapet
z obojętnością spoglądam w niebo
i nawet nie odezwawszy się do niego
ani słowem w podzięce za tych kilka
kropel idę może zaparzyć sobie kolejną
kawę?
Znów jestem ubrana na niebiesko?
Nie pytaj dlaczego.
Po raz dziesiąty poprawiam obrus na stole,
a i tak myślami jestem gdzieś daleko.
Bezwiednie idę do sypialni i przebieram
się po raz dziesiąty od rana.
Siadam na łóżku i czekam, czekam.
Nie pytaj dlaczego.
Zniechęcona kładę się na łóżku i wtulam
głowę w poduszkę aby nie słyszeć echa
własnych myśli dudniącego w mym i tak
już zlęknionym sercu.
Mam ochotę zasnąć i obudzić się już
następnego ranka by był już inny niż ten
szary.
Lecz sen jest jak wena nigdy nie przychodzi
wtedy kiedy sobie tego życzę.
Na stoliku stygną jajka na bekonie,
a ja już nawet nie czuję ich zapachu.
A ja leżę sobie i nie myślę o niczym.
Zaczyna dzwonić telefon,
lecz tylko wzruszam ramionami.
Zaczynam szperać w szafie, ale nie mam
już w co się przebrać więc rozczarowana
siadam na podłodze przy ścianie
i z przymkniętymi powiekami nucę melodię.
Nie pytaj dlaczego.
Ale co to? Spoglądam w okno,
słońce przegoniło chmury.
Więc pójdę na długi spacer,
może przypadkiem cię spotkam i poproszę
abyś nie pytał mnie dlaczego.
Dodaj komentarz