PRZEPROSINY
Komentarze: 0
Przepraszam za wszystko.
Za księżyc, który skrył się za chmury
i za to, że nie pamiętam twej twarzy.
Za, to, że niebo wygląda dziś jakby
miało się rozpłakać i nigdy
nie przestać.
Za to, że wszyscy dziś gdzieś
się śpieszą i krzyczą do siebie stojąc
naprzeciwko po dwóch stronach ulicy.
Za to, że jeszcze nikt dzisiaj się
do ciebie nie uśmiechnął.
I za to, że w poszukiwaniu odrobiny
życzliwości musisz dziś rozglądać się
na boki, a i tak nikt nie jest łaskaw
na ciebie spojrzeć.
Tłum ludzi płynie dookoła ciebie,
a pod ścianą siedzi młody chłopak
wyglądający jakby od wczoraj
do lustra pił i za niego przepraszam.
Za to, że gdy spotkaliśmy się na ulicy
nie miałam odwagi do ciebie podejść
i za to, że wtedy nie dałam ci szansy
powiedzenia mi jak uroczo
wyglądam.
Za to, że nie zadzwoniłam do ciebie
wieczorem mimo, że bardzo tego
chciałam i nie odebrałam twojego
telefonu gdy chciałeś mi powiedzieć
jak bardzo chcesz z kimś
porozmawiać.
W radiu znów jakaś smutna melodia
wyłączasz, bo nie jesteś w stanie
wysłuchać jej do końca.
Kawa ze śmietanką też już dawno
temu straciła dla ciebie smak jej ust
wypowiadających srebrzyste słowa
spływające po twoich palcach niczym
krople rosy jak perły spływające po
pajęczej nici.
A ona nawet nie pozostawiła
na twojej poduszce zapachu swych
perfum w garści płatków róż tylko
wyszła pocichutku na paluszkach
i za to przepraszam.
Tak bardzo chciałeś. lecz niczego
w zamian nie otrzymałeś.
Tak mocno czułeś, lecz nigdy
nie zaufałeś.
Nigdy nie potrafiłeś siebie zrozumieć,
nigdy nie potrafiłeś do siebie dotrzeć.
Ani razu innym nie pozwoliłeś
dotknąć tego co niemożliwe.
Wolałeś żyć w niepewności.
Czy wybaczysz mi to?
Przepraszam, że już nie usłyszysz jej
czułego ''Dobranoc'' wieczorem, i że
już nie pocałujesz jej na powitanie.
Za to, że lipa pod twoim oknem
nie jest już waszym drzewem i nawet
za to, że znudził ci się już jej widok.
Za to, że obwiniasz ją za wszystko
nawet za to, iż czas nie potrafi
zatrzymać się w miejscu.
Za to, że spóźniłeś się na spotkanie
ze swoimi myślami, i że nie potrafiłeś
zasnąc wczoraj bez smaku goryczy.
Za to, że nie było ci wtedy dane
zasnąć w spokoju, i że aby
nie oszaleć z żalu musiałeś kolejny
raz czytać jej listy uwiecznione jakby
na wieki pod twoimi powiekami
pragnącymi choćby kilku minut
zbawiennego snu.
Za to, że nie czułeś mrozu
szczypiącego w policzki, i że obojętny
był ci mokry śnieg sypiący ci się
za koszulę.
Za to, że nie możesz zapomnieć jak
podtrzymywałeś jej brodę z czułoscią
zaglądając w jej oczy.
I że nie możesz wyrzucić ze swoich
myśli świergotu ptaków,
którym to razem tak bardzo się
zachwycaliście.
Wybacz mi, bo ja nie chcę już
pamiętać tego, co było.
Nie proś mnie o więcej,
bo ta odrobina to i tak jest za dużo.
Och. Wybacz mi, że nie wystarczy ci
tyle ile mogłam z siebie ofiarować.
Nie. Proszę, nie napawaj się
wstydem malującym się na mej
twarzy.
Wybacz, że to wszystko będzie już
trwało całą wieczność.
I za to zdawkowe pożegnanie
i nawet za to, że jutro pewnie znów
zjesz zimne śniadanie.
Nawet nie pamiętam kiedy
ostatni raz się do mnie odezwałeś.
Czy to takie straszne?
Nie chciałam walczyć z twoimi
próżnymi słowami.
I przepraszam tak wyszło.
Nie wiem dlaczego nasze powitania
zawsze były chłodne i nie pamiętam,
czy kiedykolwiek pozwoliłam ci
wkradać się w moje myśli.
Ale jeśli chcesz, to i za to mogę
przeprosić.
Tak. Wiem, że zaufałeś księżycowi,
a on nieoczekiwanie cię wyśmiał.
Ale nie chcę tego pamiętać,
słyszysz?!
Przepraszam, że ty zapomniałeś ile
jest warta każda kropla deszczu i ile
trzeba zapłacić aby koszmar zamienił
się w słodki sen.
Ale to nie przeze mnie zgubiłeś
gdzieś cząstkę siebie i to nie ja
zaprowadziłam cię na skraj złudzenia
więc za to nie oczekuj przeprosin.
Bo to przez ciebie rozmyły się
wszystkie wasze wspólne gesty.
Czy to straszne? Tak!
Więc już nie proszę. Lecz żądam!
Zawitaj niespodziewanie w me progi
i mokry od deszczu przeproś
za każde jedno moje przepraszam.
Dodaj komentarz