Archiwum 26 marca 2007


mar 26 2007 DŁONIE
Komentarze: 0

Alabastrowe dłonie spoglądają w lustro,
odgarniają włosy z twarzy, bawią się
kasztanowymi kosmykami, by po chwili desperacko
opleść ramiona.
Wzbraniają się przed chłodem ust i jeszcze
przed tym jej spojrzeniem, w którym utopiłaby
każde namalowane srebrzystą farbą słowo.
Od tamtego pamiętnego dnia nazywanego
"Codziennością" nic się nie zmieniło.
Nawet gramofon z chmur za oknem nie zmienił
płyty i wciska w ludzi znudzone westchnienia.
Nagie i wyzbyte wszelkiej próżności
ubierają się w biel atłasowych rękawiczek, by
móc się ukryć w jasności grzywki w chwili
zwątpienia.
I żadne nawet najbardziej nieśmiałe odbicie
tego nie zmieni.
Znów zapomni je pocałować na do widzenia,
nie pochwali konwaliowych perfum i nie
pozwoli zlizać okruszków chleba ze swoich
warg.

Nie będą się wzbraniały, z pokorą będą
wdzięczne za to, że niepozbawiła ich złudzeń.
Jak wtedy, gdy oczy nie mówią prawdy,
a dusza wzbrania się przed kłamstwem.
Wpatrują się w siebie intensywnie,
Chodź i tak już wiedzą. A ona?
Nigdy nikogo nie słucha, więc i one czują się
jakby należały do obcego ciała.
Próbują wniknąć w jej krnąbrne myśli, ale jak
zwykle gubią się w gąszczu ironicznego
uśmiechu.
Nie tak miało być, dziś wszystko miało
rozpocząć się od początku.
Zrywa naszyjnik z ich łez i wychodzi.
Palce dotykają zimnej tafli, malują na niej
szminką: "Nie podziękujemy ci" nie było czasu?
On zawsze ucieka i zawsze będziemy gorsi od
niego, bo nigdy go nie dogonimy.

Prysnął romantyczny czar, jak co rano i jak
każdego poranka w myślach wrócą do zimnego
łóżka i zasną, aby nie tęsknić,
by nie pamiętać i aby jak wczoraj
nie popaść w obłęd.
Ale najpierw pozbierają nieme łkanie z
rozdartej koli, wyrzucą przez okno, by wpadły
pod rozpędzony samochód.
Jękną, gdy z trzaskiem będą pękały i nawet nie
powiedzą: "Przepraszam".
Szukają pewnie siebie po omacku, znów?
Ile jeszcze razy? Jak długo będą prosić?
I kiedy wreszcie zażądają?
Nie teraz. Może nawet nigdy.
Te śnieżnobiałe piąstki, które trwają
przy niej czując, lecz obawiając się pragnień
szukają miejsca w jej sercu, zamiast tego
odnajdują tylko puste ulice wypełnione
rozczarowaniem.
Dobranoc wy, które jesteście dla niej
nieskończenie pogrążone w otchłani morskiego
kolorytu oczu.
Może, gdy zaśniecie przytuli się do was
i powie: "Dziękuję"?

ashley23 : :