Najnowsze wpisy, strona 7


paź 02 2006 W MYŚLACH
Komentarze: 0

Czy wybaczysz mi jeśli jutro nie przyjdę
do Ciebie tylko będę jak odużona wzdychać
do księżyca?
To dobrze, bo ja bym chyba Ci wszystko przebaczyła,
kiedy tak na mnie patrzysz jak na jabłko obmywane
Twym nieśmiałym uśmiechem.
Proszę zacznij mi znów szeptać do ucha,
ale tak aby przez jego prostotę przebijała jego intymność.
Możesz mi też powiedzieć jak mam na Ciebie patrzeć?
A w ten sam sposób jak wtedy gdy pierwszy raz
poszliśmy na spacer w myślach z czułoscią
trzymając się za ręce?

Czy to nie wtedy w zamyśleniu chłonęłam
każdą nutę Twego głosu?
Naprawdę robiłam to aż tak sugestywnie?
A Ty, co sobie wyobrażałeś gdy tak chłonęłam

Twoją bliskość całą sobą?
Rozumiem z trudem koncentrowałeś się
na swoich słowach nie mogąc oprzeć się
pokusie nieustannego patrzenia w moje oczy.

Prowadziłeś mnie, a ja szłam prowadzona
dźwiękiem Twego uśmiechu.
Mój uśmiech jest śliczny?
Przecież wiesz, że to Ty sam go wybrałeś
i jeśli już to chyba tylko tych gwiazd na niebie
sprawka, że nasze zmysły idealnie się połączyły
niczym kawa ze śmietanka.
I nie wstydźmy się tego faktu wykorzystać
do ostatniej sekundy.
Zresztą mój uśmiech zawsze jest taki sam.
Albo deszczowy jak ponury dzień za oknem,
albo słoneczny niczym zapach trawy na wiosnę.
A czy moja nieśmiałość zawsze graniczy
z nie zaspokojeniem?
Zazwyczaj, choć może nie zawsze ma tak
intensywny zapach białego wina.
Za to tak intensywny abyś mógł zamykając oczy
widzieć każdy najdrobniejszy zarys mego ciała?
W takim razie ja jestem winem, a Ty kieliszkiem,
który to noc rozgrzewa w swych dłoniach.
By potem móc wylać na siebie naszą tęsknotę
za swoimi zaspakajającymi się wzajemnie
wzruszonymi oddechami.

I wiesz, pod Twoim spojrzeniem nie czuję się
jak zwyczajna dama, lecz jak dama w wianku
z stokrotek podarowanym jej przez ukochanego,
z troskliwością wkładającego go na jej skronie
i z opiekuńczym pocałunkiem pozostawionym
na jej czole.
Nie proszę Cię, nie zamykaj oczu nie chciałabym
aby Twe spojrzenie jakkolwiek się zmieniło.
Zgadasz się? Och. Więc i na to się zgadzasz?
Więc nie patrz na mnie, ale spróbuj spojrzeć w moje
myśli i spróbuj ich dotknąć.
Ale tak jak na świece porozstawiane wokół domu
w letni wieczór.
Niech cisza wtedy będzie namalowana sentymentalną
melodią delikatnie i czule wyszarpywaną z gitary.
A dzwoneczki powojnika niech nie przestają cichutko
dźwięczeć w rytm szumiących gdzieś w trawie naszych
szeptów.
Bo przecież coś takiego we wspólnych myślach
zdarza się raz na całe życie i nie da się tego powtórzyć
w ciągu kilku dni.

Tak w myślach. Bo to w nich po raz pierwszy
do siebie się przytuliliśmy i przez dłuższy czas
nie mieliśmy odwagi wykonać żadnego ruchu,
aby nie zburzyć intymności tej niemej chwili.
Dopiero po chwili odważyłam się z zawstydzeniem
wypowiedzieć Twe i mię i dotknąć Twego rozpalonego policzka.
Chwyciłeś wtedy moją dłoń w swoją i pozwoliłeś
aby moje usta jej dotknęły naznaczając ja już
na zawsze ciepłem mego oddechu.
Wtedy to wsunąłeś swoje palce w me włosy
i wreszcie zdecydowałeś się złożyć na nich swój
pachnący miodem pocałunek.
Ja z kolei zostawiłam swój odmieniony słońcem dotyk
na Twoim ramieniu.
Poprosiłeś mnie wtedy abym zwolniła i dotykała Cię
tak jakbym od początku Cię chciała namalować.
I oboje żałowalismy, że ta chwila jest jak świeca,
która powoli topnieje.
Ale obiecaliśmy sobie, że już w krótce zapalimy
nową i znów wtedy będzie tak jak teraz.

Usiadłam kładąc głowę na Twych kolanach
i pozwoliłam Ci zaopiekować się moimi włosami,
które pod Twoim dotykiem nabrały pełnego blasku.
Zaśmiałam się gdy kosmykiem połaskotałeś mnie
w policzek i to wtedy w myślach szepnąłeś mi,
że czujesz jak niezwykle wrażliwe stają się Twe dłonie,
lecz tylko pod dotykiem mojego ciała.
Przyłożyłeś mi wtedy palec do ust i tym samym
poprosiłeś abym Ci dała kilka swych wrażliwych
dźwięków bicia mego serca.
Więc z wypiekami na policzkach zrobiłam to,
A Ty zapytałeś mnie, czy ten księżyc byłby
do czegoś takiego zdolny.
I nie mogąc znaleźć odpowiednich słów...
Jedyne, co mi pozostało, to w milczeniu
zaprzeczyć ruchem głowy.
Nie. On jest zbyt naiwny.
Zbyt prostolinijny aby mógł zrozumieć ogromną
wyjątkowość tak małej iskierki leżącej na dnie
naszych młodzieńczych serc.
Twierdzisz, że ludzie mogą dzielić się z nim wszystkim?
Ale kimś z kim ma się te same myśli nie można się dzielić,
bo słowa tej osoby I myśli o sobie chce się mieć
tylko dla siebie.
Tak jak każdy centymetr ciała chłonięty wzrokiem
z za mgiełki konwaliowych perfum.
A zatem?

Tak. Chyba tak księżyc wie o nas tylko tyle,
co my sami potrafimy się dowiedzieć o sobie
samych i nigdy nie zdoła wyrazić moich uczuć, moich słów
i doznań, których nie umiemy wypowiedzieć wprost.
Bo chcę abyś tylko Ty o nich wiedział.
Przecież ten księżyc nawet nigdy nie pyta
kiedy my płaczemy, tylko bezlitośnie tego słucha
więc opowiedzenie mu o sobie byłoby wręcz
niemożliwe.
On nawet nie zdaje sobie sprawy jak trudno
jest powiedzieć, co się czuje gdy nie wie się
jak to zrobić.
On nigdy nie zrozumie, że za każdym razem
gdy wypowiadasz me imię serce mi rozkwita
jak biała różyczka o wschodzie słońca.
Spójrz. Już chyba się na mnie obraził,
ale czyż prawda sama w sobie nie jest czysta?
Czy mi się zdaje, czy jakby go odrobinę ubyło?
No bo spójrz jak on delikatnie się kołysze,
a wraz z nim wszystkie gwiazdy na niebie.
A każdy z tych leciutkich ruchów wywołuje we mnie
westchnienie podziwu nad tym jak on tak nie wstydzi się
obtańcowywać te wszystkie niczego nieświadome gwiazdki.
A każda z nich naiwnie pewnie myśli, że ma go
tylko na wyłączność.

W myślach ściskam ukochanego za rękę
aby oni wiedzieli, że dzisiaj tańczą tylko dla nas.
Może jutro, może pojutrze już nie, ale dzisiaj tak.
Tak mimo, że siedzisz obok mnie czuję Cię
w sobie jak każdą kroplę ciepłej herbaty
napełniasz dzban mej duszy po brzegi.
Zwycięskim gestem otacza mnie ramieniem.
Jego palce pieszczą me włosy niczym promyki
zachodzącego słońca nucącego sobie do snu
jakąś sobie tylko znaną melodię tylko w sobie
znanym języku.
Teraz Ty kierujesz każdym mym ruchem,
a ja kieruję swa dłoń za Twymi chłopięcymi gestami.
Księżyc jest bliżej, jakby coraz bliżej.
Zaczekaj księżycu, dlaczego nie pozwolisz nas zaprosić
do swojego tańca?

Obrażeni na niego kładziemy się na łóżku
i nie tracąc czasu usiłujemy policzyć gwiazdy póki
nie znikną rozpędzone przez rozchichotane
obłoki dnia codziennego.
Spoglądam na Ciebie i pośpiesznie kieruję wzrok
w niebo chwytasz mnie za rękę i oboje na siebie
spoglądamy by tym razem wspólnie spojrzeć w niebo.
Twoja ciepła dłoń nie daje mi się poruszyć.
Wstrzymuję oddech, mocniej ściskasz mnie
za rękę i już powoli nachylasz się nade mną powoli
napajając me usta wilgocią wiśniowego pocałunku.
Taki jeden długi pocałunek trwający kilka sekund.
Czyżby to był ten kluczyk dzięki któremu zdołaliśmy
przed sobą obnażyć intymność swoich myśli?
Uśmiechnął się do mnie opiekuńczo i nasze usta
zaczęły ze sobą tańczyć ledwo się ze sobą stykając.
On wypowiedział me imię, a ja Jego.
To już nie namiętny pocałunek lecz czułe
i słodkie kroki ku wzlatującym w nas westchnieniom.
Ale w końcu ciemność przysłoniła nasze ciała.
Spojrzeliśmy w górę.
Lecz po księżycu już tylko cień pozostał.

Dlaczego poszedłeś?
Smutno nam będzie bez ciebie.
Och. Zawsze jesteś taki gwałtowny i budzi się w tobie
jakiś zły chochlik.
W takim razie może to dobrze, że sobie idziesz.
Nie chcę abyś myślał, że ludzie wzdychają do ciebie
tylko dlatego, że szukają w tobie pocieszenia.
I przestań zachowywać się tak jakbyś był aktorem
grającym w oklepanej komedii, bo banały mnie nudzą.

Przepraszam ukochany.
Nie zamierzam już do niego wzdychać, może faktycznie
on jest dla wszystkich ludzi?
Za to Twoje usta są pełne szampańskiego nektaru
wypełnionego mym spojrzeniem.
I niech takie pozostaną.
Może nie do jutra, może nie do pojutrza,
ale na pewno dzisiaj.
I znów trzymamy się za ręce od nowa licząc gwiazdy
na niebie w myślach.

ashley23 : :
paź 02 2006 SOBĄ OCZAROWANI
Komentarze: 0

Zostań moim ukochanym księciem.
którego miodowe spojrzenie
w gwiaździste noce będzie roztapiał
swą słodyczą me rozedrgane
romantyczną melodią serce.
Tam gdzie tylko będziesz, zostań moją
miłością rozkwitającą w każdy
poranek niczym róża rozbudzona
łaskoczącymi promykami letniego
słońca.
Nie musisz mnie pytać czy tego pragnę,
bo czyż moje spojrzenie karmione
Twymi namiętnie brzmiącymi
szeptami nie jest najszczerszą
odpowiedzią?
Cała jestem promiennym słońcem tylko
dla Ciebie.
Tylko Twemu spojrzeniu pozwolę
rozbierać się ze swych marzeń i snów.
Pragnę w każdej minucie życia
obdarowywać Twe dłonie ciepłem
miłości zamkniętym w mych
aksamitnych ustach.
I zostawiać na Twych policzkach ślady
pocałunków rumieńszych niż
czerwień jabłka, soczystrzych niż
wszystkie owoce świata.
I tak czułych jak anielskie ramiona.
Twoje spojrzenie odbite w moim,
ślad Twej dłoni na mym nieśmiałym policzku
i dotyk naszych dłoni splecionych
w niecierpliwym uścisku.
Bądź moim tęsknym spojrzeniem, radością,
miłością i najskrytrzym marzeniem.
Teraz, zawsze i wszędzie będę Ci
towarzyszyła moimi gestami mówiącymi
więcej niż najwytworniejsze słowa,
będę za tobą wodziła roziskrzonymi
z uwielbienia oczami.
W mych myślach wystarczy tylko jedno
Twe tajemnicze spojrzenie i ono
w jednej chwili rozbudzi błyszczące
jak kryształ pragnienie.
A wtedy z rumieńcami na twarzy
w powietrzu będę kreśliła kontury
Twego hipnotyzującego ciała.
A ty we śnie będziesz mnie mocno tulił
szepcząc czule me imię,
gdy tylko zechcesz palcami będę
przeczesywała Twe włosy,
a Ty od zimna osłonisz mnie Swymi
opiekuńczymi ramionami.
Cofnę się nieśmiało o krok, oprę się
o ścianę wyczarowaną z tęczy,
uśmiechnę się do ciebie figlarnie,
Twe czułe dłonie zostawią na mych
policzkach ciepło wiosennego wiatru,
a nasze usta złączą się w
niezaspokojonym tańcu ekscytacji
i zawiruje nam świad przed oczami.

Za każdym razem gdy zmysły
zatapiają się w sen serce słyszy
tak dobrze znaną melodię
szeptu, jakby dotyk dłoni
znany był na pamięć,
jakbym znała każde słowo
nim je wypowiesz, jakby dłonie
były otwartą księgą,
z której moge wyczytać każdą nawet
najbardziej nieśmiałą myśl.
Jakbyś wiedział jakie słowa sprawiają
mi przyjemność i jakbyś znał każdą
nutę mego spojrzenia chowającą
w sobie najskrytrze myśli.
To czego pragniemy jest w naszych
sercach rozpalonych pragnieniem
naszego dotyku.
To co sobie ofiarowywujemy
co dzień wplatamy w najczulsze
słowa.
Pragnę byś co noc przed snem
bez pamięci wypowiadał me imię,
które niczym zaklęcie przywoła me
pocałunki na Twą poduszkę,
by co noc odurzały smakiem mych
poziomkowych ust.
Byś myślał o moich rozpalonych
wargach.
Byś pragnął ich dotykać swymi
chłopięcymi palcami.
I bym zawsze towarzyszyła kochanka myślom.
Bym każdej nocy otulała Cię swym
głosem niczym anioł swymi skrzydłami
Byś już nigdy nie zapomniał mego
głębokiego jak jeziora spojrzenia.
I by mój śmiech czarował
Twą duszę co dnia bez wytchnienia.
Jestem jak anioł wzięty w ramiona przez
Małego Księcia, który wie, że już nigdy
nie pozwoli odejść swemu natchnieniu
i muzie życia.
Anioł, który otuli go ciepłym słowem
w chwilach zwątpienia i w chwilach
radości ofiaruje mu całą garść
szczęścia spełnienia.
Pocieszenie, bliskość, ciepło,
rozpalone dłonie i oczy w swe ciała
zapatrzone.

Przyjaźń, wspólne myśli zawarte
w słowach uwielbienia.
Pragnienie szalejące niczym burza,
doznania przeszywające ciało niczym pioruny.
Bezkres Twego błękitnego spojrzenia otulony
ciepłem mych nieśmiało piwnych oczu.
Wewnętrzny ogień mej romantycznej
kobiecości i urok czarującej niewinności.
I tak wielka bliskość, że nasze ciała stapiają
się w jedność, Twój oddech ogrzewający
moją szyję, porażający smak Twych
ust truskawkowych i moja ufność
ukryta w kruchych dłoniach.
Wiem, że nie starczy mi sił by
oprzeć się Twemu aksamitnemu
dotykowi zniewolona do ostatniej
kropelki rozsądku.
Piękna jak kwiat niezapominajki bezwolna
z myślami zatopionymi w miodowym
kolorze bursztynu ufnie tańcząca
w Twych opiekuńczych ramionach.
O czym myślę gdy w myślach razem
spacerujemy leśnymi ścieżkami?
Że pragnę się karmić Twymi myślami
i chodzić po Twych śladach tylko
Tobie znanymi ścieżkami.
Pić nektar każdego słowa Twojego
i byś zapamiętał każdy centymetr
mojego ciała uroczego.
Byśmy jeśli miłość jest szaleństwem
odużali się nią w każdej sekundzie i byśmy
nie musieli panować nad zmysłami
szalejącymi w nas jak wiosenna burza.

W myślach nachylasz się
i z delikatnością motyla porywasz me
wargi w tango zapomnienia
nie dając mym zmysłom ani chwili
wytchnienia.
Jestem jak listek na wietrze
zmagam się z Twymi gestami,
Odrywamy się od siebie i z pasją
wymieszaną z porządaniem
chwytamy swe spojrzenia.
I następuje chwila spokoju,
którą obdarzasz mnie co dzień
swymi ciepłymi słowami.
Wróble coś za oknem ćwierkają,
lecz nic nie rozumiem,
bo Twe pocałunki w myślach zagłuszają
każdy dźwięk tylko nam znaną melodią
naszej ulubionej piosenki.
Twoje pragnienia są mymi
pragnieniami.
Twoje westchnienia są moimi
marzeniami.
Bo każdej nocy wypełnionej
Twym zapachem liczy się tylko
tu i teraz.
Jesteś jak słońce, co zostawia
na mym policzku promienne pocałunki
i jak zefirek odganiający wszystkie
me frasunki.
Moje uczucia są jak fale obmywające
brzegi rafy koralowej i jak kilka
promyków pieszczoty zmysłowej.
Jak romantyczna dusza, co lubi
rozmyślać o wszystkim, co tylko
możliwe i jak anielskie uśmiechy
na niebie stworzone tylko dla Ciebie.
Więc zostańmy w tym niebie
wszystkimi naszymi zmysłami
i szalonymi pragnieniami.

ashley23 : :
paź 02 2006 NOC
Komentarze: 0

Taka perliście gwiaździsta noc,
ta jedna na milion.
Ta, której nie ma prawa zmącić
nawet najdrobniejszy szelest
ludzkiego marudzenia.
Z szumiącym kolorytem
czerwonego wina Twych
błyszczących oczu i poruszającą
wilgocią Twego spojrzenia
niczym melancholijnego skrzypka
w białym fraku grającego
wzruszającą melodię o swej
ukochanej pod dostojną brzozą.

Ta noc jest jak balsam dla duszy,
zwykła czerń pachnąca niezwykłą
tajemniczością.
Szampan wody cichutko spływającej
dla mnie i waniliowy smak powietrza
dla Ciebie.
I jakimś cudem cisza, tak ta cisza
bzyczących pszczół wśród
śnieżnobiałych dzwonków powojnika
tak i jeszcze ta mieniąca się kryształowymi
kropelkami rosy, co spływają powolutku
po ostrych krawędziach krzykliwej zieleni
niepozornie białych brzóz,
by móc po cichutku schować się nam
za kołnierz koszuli i podreptać nam do uszka
i ukraść nadchodzącemu kolejnemu
dniu jeszcze choć tylko kilka chwil
ciepła uchwyconego jakby jednym
gestem prosto z kominka
rozpalonego wspólnymi nieśmiałymi
myślami.

Ta noc gdzie żaden smutny pajacyk
nie ma wstępu ani do mnie ani do Ciebie.
One nawet chyba zresztą nie lubią nocy,
bo się jej obawiają.
Przecież oni nie wiedzą tak jak my,
że cisza nocy też ma swoje dźwięki
i to bardziej wrażliwe niż głos kolibra
z zapalczywością spijającego nektar
z kruchych jak porcelana
dzwoneczków różnokolorowego
kwiecia o wschodzie słońca.
Nie, nie chcemy żadnych krzyków
ani lamentów.
Chcemy tylko letni zapach jeziora
szumiący nam w uszach niczym
morska muszla w dłoniach syreny.

A gdyby tak po kilku westchnieniach
przysiąść sobie na pniu starego drzewa
i zacząć liczyć zmarszczki na wodzie
póki nie znudzi się nam jego błyszczące lico?
A może by tak póścić kilka kamyków
po wodzie wpatrywać się w nie póki
nie znikną nam za horyzontem?
Proszę zostawmy chociaż tej nocy
chociaż odcisk naszych pocałunków
skrzących czerwienią niczym
w blasku porannego słońca.
Wyobraź sobie, siedzieć od tak po prostu
i popijając krople rosy spływające
po naszych zawstydzonych palcach.
Nasze dłonie spotkają się wtedy
na skraju naszych spojrzeń,
a nasze stopy poniosą nasze myśli
pod sam szczyt naszej bezkresnej
nieświadomości.
A my będziemy usiłowali je złapać
niczym motyle od niechcenia.
Ta noc jest idealna do tego zaufaj mi.
Nocy niespokojna czyżbyś chciała
nam coś powiedzieć?
Nie bój się nie chcemy cię wystraszyć
więc możesz spokojnie nas sobą otulić
i zaszeptać swoje słowa głosem poety
gdzieś zapomnianego między wierszami.
Och nocy ty nasza!

Czy kiedykolwiek słyszałaś kojący
dźwięk swego szeptu?
Czy dane było twym uszom wsłuchać się
w jego lirykę?
Może tuż za najbliższym drzewem
odnajdziesz pierwszy promyk nadziei
ku temu?
Czy nie warto choć odrobinę się wysilić
aby posmakować tego cudownego nektaru?
Nie proszę nie odchodź.
czy pozwolisz byśmy ci towarzyszyli?
Nie, nie wiem więc pytam.
Może masz rację,
może oboje już znamy odpowiedź.
Tylko nie zamykaj nam oczu
chcemy zapamiętać każdy
twój ruch by potem móc go
namalować.
Spójrz na tę noc, czy widzisz?
Czy dostrzegasz jak siedzi w bujanym fotelu
i z troską głaszcze czarnego kotka?
Albo jak w późnych godzinach stuka
przydużymi pantoflami o bruk
mało uczęszczanej uliczki gdzie
tylko nieliczni odnajdują, to
czego szukają?
Może odprowadzimy ją chociaż kawałek
aby nie zbłądziła i by jutro znów na nas
z niecierpliwością czekała, co Ty na to?
A czy ta noc w ogóle mogłaby
nosić nasze imiona?
Proszę powiedz, że tak.
Nawet ona o tym nie wie, czy tak?
Ale to takie frustrujące, że aż niemożliwe,
no sam powiedz czyż nie tak?
Ach ta noc, zawsze wszystkie swoje
tajemnice musi zachować tylko dla siebie.
Ale może to i lepiej,
bo straszne by było gdyby
przez ludzką ciekawość straciła swój urok,
może nie dopytujmy się już więcej
tylko chodźmy zrobimy dla niej wianek
ze stokrotek i opleciemy nim jej serduszko
z akacjowych liści.

Tak, to ta noc dziwna sama w sobie
jak ogrom ludzkich uczuć i nadzwyczajna
jak koloryt tęczy budzący do życia
największych ponuraków.
Jak myślisz kim ta noc jest naprawdę?
A jeśli jest naprawdę taka jaką widzimy,
to czy to dlatego,
że czerń nie boi się niczego prócz samej siebie?
A gdyby tak spróbować czy udałoby się
nam ją przestraszyć?
Nie, oczywiście że tego nie zrobię.
Za bardzo lubię chłodny dotyk jej dłoni.
No chyba mi nie powiesz,
że Ty potrafisz się jej oprzeć.
Nie trudź się bo wiem, że to i tak niemożliwe
żebyś nie wiem jak bardzo tego pragnął.
Bo nigdy żaden człowiek nie uwolni się
od jej przenikliwego spojrzenia
i już zawsze będzie za każdym chodziła
krok w krok jak cień.
Czy za każdym razem jest taka sama?
Nie mam pojęcia, ale wiem,
że za każdym razem gdy
odchylam głowę i zamykam oczy widzę
każdy jej nawet najdelikatniejszy zarys,
który w każdej chwili może spłonąć
na stosie niewierności duszy z cielesnością.
Czy to aby napewno ta noc?
A dlaczego to nie miałaby być ta noc,
która o nic nigdy nie pyta?
Może po prostu nie chce
abyśmy wiedzieli o niej wszystkiego,
przecież nie jest człowiekiem nieprawdaż?

A może to właśnie tej nocy my
podzielimy się swoimi marzeniami
będziemy się wtedy delektować nimi
jak lodami waniliowymi?
Bo przecież ta noc nie ma nic wspólnego
ani ze mną, ani z Tobą tylko z nami,
bo przecież ta noc jest jak łan zboża
z plamami czerwonych maków
pamiętajacych nie tylko ciepło
słodkich dziewcząt, ale i kwaskowaty
smak wisni oprószonych słonecznymi
promieniami dlaczego?
Bo podarowanie jej kawałka siebie
jest więcej warte,
niż czarujące komplementy całego świata.
I to właśnie dlatego,
właśnie ta noc jest myślą każdego z nas
bez względu na to, czy jest dla nas
osiągalna, czy nie.
I tak jak Ty jesteś kwiatem mego serca
tak księżyc jest perłą wśród gwiazd.
Tak ta noc o, której tylko my wiemy.

ashley23 : :